Dzisiaj proszę, zostańcie na
ganku. Poczekajcie chwilę. Ja w tym czasie ubiorę swoje ocieplane buty i zamiast
zapraszać Was tradycyjnie do mojego internetowego salonu, zabiorę Was na krótki,
jesienny spacer. Jak zapewne zauważyliście, pogoda bardzo nam sprzyja, bowiem za
nami najcieplejszy wrzesień w historii pomiarów. Liście powoli zaczęły się
rumienić, co jak już wiecie, naprawdę napawa mnie optymizmem. Okoliczności
wręcz zmusiły mnie, by zaprowadzić Was do pięknego i pełnego uroku miejsca. Zdążyłam
już rozbudzić Waszą ciekawość?
Niedaleko mojego drewnianego
domku, do którego zawsze Was zapraszam znajduje się kwiaciarnia. Od ponad
dziesięciu lat jest ona prowadzona przez panią Katarzynę. Pani Kasia, dumna
czterdziestoletnia florystka, pasjonatka kwiatów i artystka dorobiła się na
swoim hobby. Codziennie odwiedza ją mnóstwo klientów licząc, że to właśnie ona
skomponuje dla nich jakiś bukiet. Przychodzą i mężczyźni po kwiaty dla swoich
pań i kobiety po kwiaty dla swoich panów. A także i kobiety dla kobiet i
panowie dla panów, choć zdarza się to już nie tak często. Jednak Pani Kasia
zdążyła już przez lata swojej pracy zbudować solidny, wykształcony zespół,
który równie dobrze potrafi wykonywać obowiązki. Mimo że pani Kasia zachwyca
nie tylko swoim talentem co osobowością, to dzisiaj nie o niej chciałam
opowiedzieć. Wszak należą jej się podziękowania, że w środku tygodnia zamknęła specjalnie
dla nas na godzinę kwiaciarnie, bym mogła Was po niej spokojnie, ale żwawo oprowadzić.
Bowiem owa kwiaciarnia jest absolutnie nieziemska. Swoim designem onieśmiela
każdego klienta, który obawia się, że nie będzie stać go na zakup. Jednak ceny
nie szokują tak jak wystrój. To dzięki lisiemu sprytowi pani Kasi. Potrafi ona
zrobić COŚ z niczego. Cały salon jest delikatnie podświetlany lampkami w barwie
ciepłej w kształcie kwiatków wykonanych z butelek z recyklingu. Wbrew pozorom całość
nie wygląda tandetnie, lecz przeciwnie - magicznie. Prąd nie kosztuje ją zbyt
wiele, jej mąż zainstalował fotowoltaikę. Lampki jako pierwsze rzuciły mi się w
oczy, gdy po raz pierwszy odwiedziłam panią Kasię, dlatego to właśnie od nich
postanowiłam zacząć. Kwiaciarnię obejmują trzy barwy kolorystyczne: czerwony/bordowy,
złoty i czarny. Ściany są ciemne, lecz błyszczą się pod wpływem światła. Cały salon
oprócz lampek oświetla ogromny, bogaty żyrandol. Od razu przy wejściu po prawej stronie znajduje
się lada z kasą, a obok niej królewska, bordowa sofa ze złotym wykończeniem. Niedaleko
sofy stoi złota rzeźba Flory wielkości dorosłej kobiety. Mimo że kwiaciarnia
jest ciemna, to w środku panuje lekkie, świeże powietrze. Klimatyzator cały
czas chłodzi pomieszczenie. Lada jest czarna. Mieni się. Za ladą, na ścianie,
wiszą w złotych ramkach certyfikaty oraz obrazy znanych hollywoodzkich gwiazd z
kwiatami w dłoniach. W tym obraz przedstawiający Marilyn Monroe z bukietem czerwonych
róż. Gdzieś obok wisi portret Elvisa Presleya z kwiecistym wieńcem na szyi, a
nieco dalej Jo Stafford z białą lilią. Panuje maksymalizm, lecz nie przytłacza
on swoją obecnością. Gdy się obrócicie, zobaczycie na środku kręcone, czarne
schody z nieco wytartą poręczą. To dlatego że kwiaciarnia ma dwa piętra. Jednak
dzisiaj zaplanowałam Was oprowadzić tylko po parterze. Obok schodów na ziemi
odpoczywa wielki, czerwony, rosyjski dywan. Na pierwszy rzut oka nie pasuje do
wykończenia, lecz gdy się przyjrzycie, jednoznacznie stwierdzicie, że perfekcyjnie
oddaje klimat tego miejsca. Chciałabym, abyście usiedli na tym dywanie, gdyż w
tym miejscu zatrzymam się na chwilę dłużej. Jestem pewna, że wszyscy się zmieścicie
i będzie Wam wygodnie.
Najpewniej zauważyliście już przepiękne,
otaczające nas kwiaty. Każdy inny. Każdy piękny. Każdy o charakterystycznym
kształcie, barwie, zapachu. Nie sposób odmówić im wdzięku. Według mnie kwiaty
są jak ludzie. Spójrzcie proszę na… słoneczniki.
Słoneczniki to zdecydowanie
kwiaty uśmiechnięte, pozytywne. Bez słońca tracą swój blask. Opadają im główki.
Ciemnieją. Jednak im więcej słońca dostają, tym wyżej się pną. Są większe,
wyższe, silniejsze, dojrzalsze. Sam kolor wskazuje na ich energiczność. Żółty
kolor – symbol radości i ciepła. Lato to ulubiona pora roku słoneczników. Mają one
wtedy swój wyjątkowy czas. Słoneczniki pojedynczo wyglądają ładnie, lecz najpiękniej
prezentują się w grupie, towarzystwie – jakby to właśnie tam spełniały się ich
ekstrawertyczne dusze. Te kwiaty szczęścia są również pożyteczne, bowiem ich
nasiona są jadalne. Bywają ulubioną przekąską wielu mam po czterdziestce.
Za słonecznikami, w przezroczystym
wazonie, możecie dostrzec białe lilie. Kwiaty bardzo poetyckie i delikatne. Kobiece.
Kojarzone głównie z pogrzebami, lecz czy słusznie? Możecie je zobaczyć także u
boku Matki Boskiej czy Świętych jako symbol dziewictwa, delikatności i czystości.
Owe białe lilie są według mnie odbiciem osób wrażliwych na rzeczywistość, sztukę,
delikatnych, uduchowionych, lecz paradoksalnie zamkniętych w sobie. Lilie mają intensywny
zapach, kojarzony ze świeżo ściętymi roślinami. Lilie są nad wyraz piękne. Lilie,
to osoby, które dbają o swój wizerunek. Zależy im na nieskazitelnym wyglądzie i
bywają perfekcjonistami. Często przejmują się opinią innych. Należą raczej do
introwertyków, a przez swoją wyjątkowość i niezwykłą urodę są powodem
zazdrości, więc raczej są widziane samotne.
O bratkach nie muszę chyba zbyt
dużo mówić. Kwiaty najczęściej spotykane w ogrodach. Trzymają się najczęściej w
dwójkę, to też w dwójkach możemy kupić je w doniczkach. Niekiedy mamy problem z
ich rozróżnieniem – tak są do siebie podobne. Małe, drobne kwiatki, są niczym
dwójka nierozłącznych (prawie zawsze niskich) przyjaciół, którzy trzymają się
od podstawówki. Zawsze widziani i słyszani we dwójkę. Czasami myleni z
rodzeństwem. Mówi się o nich, że wyglądają i zachowują się tak samo. Większość osób
zazdrości im tak zażyłej więzi. Gdyby byli zwierzętami, to na pewno byliby papużkami
nierozłączkami. Podobnie jak bratki są kolorowymi personami. Uśmiechnięci
żartownisi.
Nie byłabym prawdziwą fanką
Gossip Girl, gdybym nie wspomniała o piwoniach. Piwonie to uosobienie kobiet
silnych, pięknych, lecz niemniej delikatnych w środku. Niczym Blair. Piwonie to
kwiaty, które są trwałe, podobnie jak trwałe były uczucia Blair do Chucka. Piwonie
składają się z warstw, które chronią je przed zimnem. Blair – jako przykład takiej
kobiety – również składała się z takiej skorupy, którą sama sobie stworzyła, by
bronić się przed chłodem ze strony innych. Aby przetrwać i być odporną przed
mrozem, ma złożone z wielu płatków bulwiaste kwiaty o ślicznym, biało-różowym
kolorze. Piwonie z początkiem lata zachwycają swoim festiwalem zapachów. Podobnie
jak w innych kwiaciarniach, u pani Kasi piwonie należą do kwiatów droższych. Zdecydowanie
odbiegają ceną od innych gatunków. Niemniej mają grono fanów i klientów, ale
nie wszystkim uda się zdążyć je kupić, bowiem kolejka jest długa a towar
deficytowy.
Zawsze dziwiło mnie, że ludzie
chcą kupować trujące rośliny, a jednak i tacy delikwenci się zdarzają. Mało osób
wie, że bluszcz w domu jest szkodliwy, niezależnie czy mówimy o roślinie czy
jej owocach. Zawarte w niej saponiny mogą podrażniać ludzką skórę. Mimo to
wiele osób decyduje się kupić takową roślinę do swojego domu. Pani Kasia jest o
tyle uczciwa, że nie rżnie nikogo na pieniądze i bluszcz ma jedynie sztuczny –
na pokaz – by uświadamiać klientów o jego szkodliwości. Jednak z bluszczem jest
jak z niektórymi ludźmi. Czasami wydaje się on z początku ozdobny i
nieszkodliwy, wręcz zachwycający, lecz z biegiem czasu szybko się rozrasta,
zajmuje coraz więcej przestrzeni i z dnia na dzień wydziela coraz więcej związków
chemicznych, które nam szkodzą. Usunięcie takiej rośliny z pokoju, a co dopiero
salonu, może być naprawdę uciążliwe i graniczyć z cudem. Stąd też lepiej nieco więcej
dowiedzieć się o takim bluszczu, zanim zaprosi się go do siebie.
Na koniec dzisiejszej wycieczki zostawiłam
moje ulubione kwiaty. Nie będę tym razem oryginalna. Przyznam się, że moimi ulubionymi
kwiatami są róże. Najpiękniejsze są te krwistoczerwone. Róże są charyzmatyczne.
Wystarczy dać jedną różę, a wygląda równie imponująco jak ich tysiąc. Prawdziwa
róża ma kolce. Chroni tym siebie. Nie da się dotknąć byle komu. Z różą trzeba
umieć się obchodzić. Trzeba wiedzieć jak ją chwycić i gdzie ją chwycić, by nie
ukłuła. Róża od wieków posiada bogatą symbolikę. Przeplata się nie tylko w literaturze
oznaczając m. in. miłość, piękno, doskonałość czy próżność, ale i w religii,
odnosząc się do np. zmartwychwstania (dzięki różanym kolcom). Żaden kwiat nigdy
nie wygra z różą. Róża jest ponadczasowa oraz uniwersalna – zostanie doceniona
na każdej okazji, czy to na ślubie, narodzinach, pogrzebie, randce, urodzinach.
I cóż mogę powiedzieć więcej? Róża jest najpiękniejszym, najbardziej eleganckim
i pełnym klasy kwiatem.
Kiedyś opowiem Wam o goździkach,
gipsówkach, ale i o tych bardziej egzotycznych kwiatach jak…storczyk! Niemniej
myślę, że pora za oknem sugeruje, by powoli się zbierać. Liczę, że każdy z Was znalazł
chociaż płatek siebie w tych kwiatach. A jeśli nie, to mam nadzieję, że do zobaczenia
na następnej kwiaciarnianej wycieczce!
Komentarze
Prześlij komentarz