Ten weeeknd był ciężki. Natomiast nie było mi smutno czy źle. Wręcz przeciwnie! Czułam się spełniona i szczęśliwa. Wróciłam do trenowania. Mimo iż trenuję tylko boks, to nie przeszkodziło mi to w uczestniczeniu w zgrupowaniu Kadry Narodowej. Całą sobotę i połowę niedzieli przepracowałam zadając setki ciosów przeciwnikowi. Sparingi były częścią najbardziej wyczekiwaną przeze mnie. W tym miesiącu możecie nazywać mnie „Punchman”albo „Punchwomen”. Przez kontuzję nogi uświadomiłam sobie, że boks nie jest spełnieniem moich marzeń. Warto jednak było go doszlifować. Ponadto miło zaskoczyłam się, gdy progres siłowy przez niecały miesiąc wyniósł dziesięć kilogramów. Zważając na moje niskie doświadczenie w podnoszeniu ciężarów ten wynik całkiem mnie zadowala. Czuję, że moja głowa niedługo eksploduje. Mam wiele do zrobienia, a treningi zajęły mnóstwo godzin. Nauka to tylko jeden podpunkt do odhaczenia. Pracuję nad Olimpiadą, a więc muszą Was poinformować, iż posty będą pojawiały się o wiele rzadziej. Mimo to szykuję parę ciekawych projektów, o których niedługo się dowiecie. Nie zamierzam Was opuszczać. Spodziewajcie się postów raz na tydzień/dwa tygodnie.
Komentarze
Prześlij komentarz