Przejdź do głównej zawartości

Gala Stypendium Prezydenta Miasta Gdańsk

 

Niedawno obawiałam się o swoje życie walcząc na ringu, a teraz wracam pociągiem z Gali Stypendystów Miasta Gdańsk. Spokojna muzyka gra gdzieś na słuchawkach, a ja w końcu mogę złapać powietrze przed kolejnymi Mistrzostwami i podziękować sobie za to, ile wysiłku włożyłam by teraz być w miejscu, w jakim jestem. Ten moment uświadamia mi, jak szybko i bezlitośnie płynie czas. Z jednej strony przytłacza mnie ta myśl, zaś z drugiej, stanowi wyjątkową motywację by działać tu i teraz. Odkładanie swoich celów na później, zlewa się z jednoznacznym odmówieniem owego celu. Tak ja myślę. Muszę też zaznaczyć, że nigdy nie traktowałam mojej pasji – kick boxingu – jako przymusu czy obowiązku, lecz przyjaciela, z którym, mam nadzieję, uda mi się wiele przeżyć i wiele osiągnąć. Należy tylko o niego bardzo dbać. A ja tego bez dwóch zdań chcę. Nigdy nie spodziewałam się, że odbiorę sportowe stypendium, co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekopaniu, że warto walczyć do końca. Jeśli jesteście ciekaw jak wyglądała gala, to sądzę, że zaskoczycie się tyle co ja. Praktycznie wcale. Uroczyste rozdanie dyplomów nie wyróżniało się zbytnio od innych gal, na których byłam. Jedynym zaskakującym elementem był krótki występ akrobatyczny dzieci, co było całkiem urocze, a jednocześnie imponujące. Nadal mam sentyment do gimnastyki, więc nie ukrywam, że lekko się rozczuliłam.

Rok ledwo się rozpoczął, a ja już mogę wykreślić jedno okienko z mojego BINGO 2023. Oscyluję, że już za kilka dni, pochwalę się Wam o kolejnym skreślonym okienku. Bądźcie czujni!

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Drodzy Czwartoklasiści...

Dzisiaj trochę prywaty. Rozsiądźcie się. Wybrałam się dzisiaj do szkoły po odbiór świadectwa dojrzałości - wyników matur. Szczerze się przyznam, że zapomniałam już jak wygląda stres. Przez ten cały czas braku kontaktu ze szkołą nabrałam oddechu. Długo wyczekiwanej świeżości. Odpoczęłam, zrelaksowałam się, pracowałam i skupiłam na sobie. Nawet podczas Pucharu Świata nie odczuwałam tego stresu, jaki miałam właśnie dzisiaj. Wychodząc z pociągu i kierując się w stronę dawnego liceum, uświadomiłam sobie jeszcze bardziej, jak obciążona byłam wówczas bagażem stresu i frustracji podczas przygotowań do matury. Wpadłam w wir jakiegoś chorego maratonu nauki, presji, a przede wszystkim chęci dogodzenia bliskim, zapominając tak naprawdę o sobie. Choć ten czas miał swoje uroki, to nie wróciłabym do niego za żadne skarby. Zatraciłam siebie. Z biegiem czasu dostrzegam jak innym człowiekiem byłam - to mnie najbardziej przeraża. Słuchajcie swojego zdrowia. Ja tego nie zrobiłam. Wydawało mi się, że cią...

11 przyjemności jesieni

Dzisiaj przydarzyła się rzecz niespodziewana. Tak jak nie przewidziałabym pieczonej dyni na obiad czy nieznajomego pukającego do drzwi mojego domu, tak nie przewidziałam tego co stało się tego wieczoru. Wstałam wcześniej. Tak mam w zwyczaju i robię to niezależnie od tego czy jest rok szkolny, akademicki czy trwają wakacje. Choć to pewnie już wiecie. Wykonałam swoje obowiązki, nie omijając czarnej kawy na śniadanie i porannej pielęgnacji. Nic podczas wykonywania tych czynności, nie wskazywałoby na dzisiejszą niespodziankę. Jednak… wspominając nieco poranek, mogłabym wyodrębnić jedno, pewne niepokojące zjawisko. Mianowicie było mi zimno. Latem. Dziwne, prawda? Stąd też, dopóki, dopóty nie wyszłam na zewnątrz, po domu zamiast w różowej halce chodziłam w szlafroku i grubych skarpetach. Nie wzbudziło to moich podejrzeń przez cały dzień. Wszystko zmieniło się, gdy pojechałam na trening. Spakowałam cały ekwipunek i zaprosiłam do siebie moją przyjaciółkę, byśmy po wypitej mrożonej kawie po...

A Ty, jakim kwiatem jesteś?

  Dzisiaj proszę, zostańcie na ganku. Poczekajcie chwilę. Ja w tym czasie ubiorę swoje ocieplane buty i zamiast zapraszać Was tradycyjnie do mojego internetowego salonu, zabiorę Was na krótki, jesienny spacer. Jak zapewne zauważyliście, pogoda bardzo nam sprzyja, bowiem za nami najcieplejszy wrzesień w historii pomiarów. Liście powoli zaczęły się rumienić, co jak już wiecie, naprawdę napawa mnie optymizmem. Okoliczności wręcz zmusiły mnie, by zaprowadzić Was do pięknego i pełnego uroku miejsca. Zdążyłam już rozbudzić Waszą ciekawość? Niedaleko mojego drewnianego domku, do którego zawsze Was zapraszam znajduje się kwiaciarnia. Od ponad dziesięciu lat jest ona prowadzona przez panią Katarzynę. Pani Kasia, dumna czterdziestoletnia florystka, pasjonatka kwiatów i artystka dorobiła się na swoim hobby. Codziennie odwiedza ją mnóstwo klientów licząc, że to właśnie ona skomponuje dla nich jakiś bukiet. Przychodzą i mężczyźni po kwiaty dla swoich pań i kobiety po kwiaty dla swoich panów. ...