Przejdź do głównej zawartości

LO(S)T - Rozdział 1

 

 

Zima, o której marzyli, okazała się być istnym koszmarem. Białe miasto od razu po świętach Bożego Narodzenia zamieniło się w jedne z tych depresyjnych miejsc na ziemi, których nikt nie chce zamieszkiwać. Szare budynki, ciągły deszcz, plucha i skacząca temperatura sprawiły, że zimowy obóz, na który oboje aplikowali, przestał wydawać się tak atrakcyjnym, jak go reklamowano. Mimo rozczarowań pogodą nie mogli narzekać na brak optymizmu. Cieszyli się jak dzieci, a to dlatego, że los się do nich w końcu uśmiechnął. Od początku związku planowali wspólny wyjazd. Jak tylko dostali informację o możliwości zapisów na zimowy obóz, nie zwlekali ze złożeniem wniosków. Z niecierpliwością czekali na wyniki osób zakwalifikowanych, lecz niestety dostała się jedynie Norma. Adam został na liście rezerwowych. Wszak dziewczyna nie traciła wiary i kilka dni przed wyjazdem, Adam dostał wiadomość o wolnym miejscu, które momentalnie zajął. Dzięki temu teraz…

-Masz wszystko? Laptopa spakowałaś?

-O matko! Ja nic nie pakowałam, to ty miałeś go wziąć!

Spojrzał na nią spod byka uśmiechając się pobłażliwie. Wiedział, że żartowała. Za każdym razem to robiła.

-Przestań się guzdrać. Zapnij te pasy, w końcu nie chcemy skończyć życia zbyt wcześnie. Nasze ambicje kiedyś pomogą ludziom. Ja to wiem – dokończył dumnie. W tym czasie Norma wyjęła brązowy koc, którym okryła siebie i chłopaka. Czekała ich długa podróż. Ze wstępnych obliczeń wynikało, że na miejscu mieli być za sześć, maksymalnie osiem godzin. Dziewczyna oparła się o zimną szybę autobusu i bez zbędnych rozmów spróbowała zasnąć.

-Chwila moment, to ty zamierzasz teraz spać?

Nie odezwała się słowem.

-No tak, zapomniałem, że masz chorobę lokomocyjną. Niech ci się coś przyśni. Wiem, że mnie słyszysz, także zapamiętaj swój sen, gdyż zamierzam cię wysłuchać na przerwie obiadowej. Obudzę cię na postoju.

Adam założył czarne słuchawki. Puścił jeden z utworów ACDC, po czym z plecaka wyjął nową, jeszcze pachnącą sklepem książkę. Zanurzył się w lekturze licząc, że droga szybciej mu zleci. Autobus ledwo ruszył z parkingu, a znajomi pary już dawali o sobie znać głośnymi utworami polskiego rapu. Zajęli oni ostatnie miejsca, co poniekąd cieszyło Adama. Mimo iż lubił grupkę, to jeszcze bardziej cenił sobie spokój. Szczególnie zależało mu by Norma miała spokojny sen. Nie raz z zapałem opowiadała o frustrujących koszmarach, których wyjątkowo nie afirmowała. Norma to dziewczyna z jedyną taką wyobraźnią, którą mogłaby uleczać rany osób pozbawionych jakiejkolwiek nadziei. Wykorzystywała swój dar w dziedzinie, którą uwielbiała. Pięknie rysowała. Potrafiła narysować z pamięci każdą przebytą przestrzeń, poznaną osobę czy rzecz, która ją zainspirowała, dodatkowo nadając jej żywe kolory, które wskazywały na to, że świat widziała inaczej niż wszyscy. Rysowała w dwóch przypadkach- wtedy, gdy była bezsilna albo bardzo szczęśliwa. Co dziwiło każdego, z jej rysunków nie można było rozróżnić w jakim nastroju akurat tworzyła. I chyba to chłopak uważał za najbardziej niezwykłe.

Jej bujna wyobraźnia przyczyniała się zarazem do snów, które w większości przypadków były piękne, pełne prawdziwego optymizmu, miłości i fantastyki. Norma szczerze kochała jak śniło jej się proste życie. Dlaczego wolała sytuacje z życia codziennego niż niczym z bajki dla dzieci? Cały fenomen jej snów polegał na wrodzonym proroctwie. Profetyzm Normy po raz pierwszy dał o sobie znać, gdy miała dwanaście lat. Przyśniła jej się przyjaciółka z obozu, z którą bardzo długo się nie widziała. Zerwanie kontaktu wynikało z dzielącej je odległości. Kasia mieszkała na drugim końcu Polski, stąd po ich przyjaźni zostało tylko wspomnienie. Obudziwszy się, Norma z rodzicami udała się do pobliskiej galerii handlowej, w której spotkała dawną kumpelę. Już wtedy uwierzyła w swoje tajemnicze zdolności, które zostały z nią po dziś dzień. Choć nie chwaliła się Adasiowi swoim ukrytym talentem za często, to co jakiś czas miał on okazję przeżywać z nią kolejną spełnioną wizję. Można rzec, że jej proroctwo nieco ją przerażało, wszak jednocześnie cieszyła się swoim darem. Niemniej sytuacje z życia, które pokrywały się z wizją ze snu, nie były identyczne. Były niemal takie same, ale można było dostrzec różniące je szczegóły. Fakt, że Norma nie dzieliła się ostatnio swoim profetyzmem, dawał Adamowi poczucie niepokoju, jak gdyby czuł, że tym razem  hałas w autobusie wpłynie negatywnie na jej sen. Niedługo miał przekonać się, że jego przypuszczenie było słuszne.

 



 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Drodzy Czwartoklasiści...

Dzisiaj trochę prywaty. Rozsiądźcie się. Wybrałam się dzisiaj do szkoły po odbiór świadectwa dojrzałości - wyników matur. Szczerze się przyznam, że zapomniałam już jak wygląda stres. Przez ten cały czas braku kontaktu ze szkołą nabrałam oddechu. Długo wyczekiwanej świeżości. Odpoczęłam, zrelaksowałam się, pracowałam i skupiłam na sobie. Nawet podczas Pucharu Świata nie odczuwałam tego stresu, jaki miałam właśnie dzisiaj. Wychodząc z pociągu i kierując się w stronę dawnego liceum, uświadomiłam sobie jeszcze bardziej, jak obciążona byłam wówczas bagażem stresu i frustracji podczas przygotowań do matury. Wpadłam w wir jakiegoś chorego maratonu nauki, presji, a przede wszystkim chęci dogodzenia bliskim, zapominając tak naprawdę o sobie. Choć ten czas miał swoje uroki, to nie wróciłabym do niego za żadne skarby. Zatraciłam siebie. Z biegiem czasu dostrzegam jak innym człowiekiem byłam - to mnie najbardziej przeraża. Słuchajcie swojego zdrowia. Ja tego nie zrobiłam. Wydawało mi się, że cią...

11 przyjemności jesieni

Dzisiaj przydarzyła się rzecz niespodziewana. Tak jak nie przewidziałabym pieczonej dyni na obiad czy nieznajomego pukającego do drzwi mojego domu, tak nie przewidziałam tego co stało się tego wieczoru. Wstałam wcześniej. Tak mam w zwyczaju i robię to niezależnie od tego czy jest rok szkolny, akademicki czy trwają wakacje. Choć to pewnie już wiecie. Wykonałam swoje obowiązki, nie omijając czarnej kawy na śniadanie i porannej pielęgnacji. Nic podczas wykonywania tych czynności, nie wskazywałoby na dzisiejszą niespodziankę. Jednak… wspominając nieco poranek, mogłabym wyodrębnić jedno, pewne niepokojące zjawisko. Mianowicie było mi zimno. Latem. Dziwne, prawda? Stąd też, dopóki, dopóty nie wyszłam na zewnątrz, po domu zamiast w różowej halce chodziłam w szlafroku i grubych skarpetach. Nie wzbudziło to moich podejrzeń przez cały dzień. Wszystko zmieniło się, gdy pojechałam na trening. Spakowałam cały ekwipunek i zaprosiłam do siebie moją przyjaciółkę, byśmy po wypitej mrożonej kawie po...

A Ty, jakim kwiatem jesteś?

  Dzisiaj proszę, zostańcie na ganku. Poczekajcie chwilę. Ja w tym czasie ubiorę swoje ocieplane buty i zamiast zapraszać Was tradycyjnie do mojego internetowego salonu, zabiorę Was na krótki, jesienny spacer. Jak zapewne zauważyliście, pogoda bardzo nam sprzyja, bowiem za nami najcieplejszy wrzesień w historii pomiarów. Liście powoli zaczęły się rumienić, co jak już wiecie, naprawdę napawa mnie optymizmem. Okoliczności wręcz zmusiły mnie, by zaprowadzić Was do pięknego i pełnego uroku miejsca. Zdążyłam już rozbudzić Waszą ciekawość? Niedaleko mojego drewnianego domku, do którego zawsze Was zapraszam znajduje się kwiaciarnia. Od ponad dziesięciu lat jest ona prowadzona przez panią Katarzynę. Pani Kasia, dumna czterdziestoletnia florystka, pasjonatka kwiatów i artystka dorobiła się na swoim hobby. Codziennie odwiedza ją mnóstwo klientów licząc, że to właśnie ona skomponuje dla nich jakiś bukiet. Przychodzą i mężczyźni po kwiaty dla swoich pań i kobiety po kwiaty dla swoich panów. ...