Niestety
podobnie jak Staś Wokulski cierpię na pewnego rodzaju przymus czynności. Nie
nazwałabym tego pracoholizmem, choć może mieć kilka podobnych aspektów. Nie
potrafię „nic” nie robić. Cały czas jaki mam, chcę spożytkować. Być może
kieruje mną utylitaryzm. Stąd też śpię kilka godzin, gdyż czuję, że śpiąc
dłużej, marnuję czas. Wiem i przyznam otwarcie, że nie jest to zdrowe. Cóż
poradzę? Nie nazwałabym tego problemem. Jeszcze. Natomiast staram się
odpoczywać w inny sposób. Czerpię spokój i wyciszam umysł na zajęciach z…
Klubu
Dyskusyjnego. Wczoraj po dwudziestej drugiej, gdy wracałam z omówionego
wspólnie z profesorami i rówieśnikami filmu pt. Lunana: A Yak in the Classroom, doszłam do wniosku
jak wiele przyjemności daje mi rozmowa z drugim człowiekiem. Nawet jeśli ma
odmienne poglądy. Dlatego Dyskusyjny Klub Filmowy jest idealnym rozwiązaniem,
gdyż ile ludzi tyle spojrzeń i interpretacji dzieła. A w skutek tego i mnóstwo
wniosków i aforyzmów. Mimo nadchodzącej senności spacerując przez Starówkę,
postanowiłam w myślach odrobić zadanie domowe ze spotkania. Nawiązywało ono do
filmu. A brzmiało ono tak: Zwróć się do swojego stwórcy (kimkolwiek on jest)
albo do samego siebie i powiedz za co jesteś wdzięczny. A że osobiście
wdzięczność pielęgnuję, to nie przyszło mi to z trudem. W takich momentach
uzmysławiam sobie ile dobra jest wokół mnie, którego ciężko ujrzeć w całym
zabieganiu i chaosie.
Przede
wszystkim jestem wdzięczna za zdrowie. Choroba to jedna z najgorszych rzeczy.
Jest niezależna, wprowadza człowieka w bezradność.
Cieszę
się również z tego, że mogę się edukować, że mam dostęp do nauki, książek,
mediów (będącymi obecnie jednym z głównych źródeł wiedzy podręcznej), że chodzę
do szkoły, że mam tę możliwość!
Jestem
też wdzięczna za ludzi wokół. A zwłaszcza za relacje. Ta wdzięczność jest tak
wielka, że opisanie jej jest bezzasadne.
Ponadto
za coś, co nie wydawałoby się takie ważne, a jednak jest. Za to, iż mogę
odpoczywać. Z naciskiem na „mogę”. Niektórzy nie mają nawet tej możliwości. Nie
mają warunków, nie tylko fizycznych, ale i tych psychicznych. Myślę tutaj o
osobach z tak ciężkim bagażem (np. emocjonalnym), iż spokój ciąży im. Pełny
odpoczynek jest dla nich niemożliwy, a wręcz graniczy z cudem. Wolą zatem zająć
się pracą, by tylko nie mieć chwili na zebranie myśli. Z tego racji jestem
wdzięczna, że choć nie potrafię, mam możliwość odpoczynku.
Jestem
też wdzięczna za tak oczywisty fakt, jakim jest pokój w kraju, w którym żyję. Może
nie jest idealnie. Zdarzają się mniejsze konflikty, lecz każdego dnia dziękuję
za to, że budzę się w państwie, w którym nie ma wojny.
Mogłabym
owe wdzięczności wymieniać i wymieniać. Natomiast dzisiaj zakończę na tym. Ponadto
powielę zadanie domowe i przekażę je Wam. Zostawiam Was z pytaniem: Za co
jesteś wdzięczn*? Nie musicie mi odpowiadać. Zależy mi na tym, abyście
odpowiedzieli sami sobie. Bo to chyba ważne, aby w tym całym maratonie zatrzymać
się i uświadomić sobie ile dobra mamy wokół siebie.
Komentarze
Prześlij komentarz