Przejdź do głównej zawartości

Podróże kształcą

 

Niekiedy przyszłość wydaje się być przerażająca. Wizja nie zawsze łatwych wyborów potrafi przyćmić blask teraźniejszych chwil. I choć trudne wybory nie należą do tych najtragiczniejszych, to mimo wszystko obawa przed ich podjęciem wisi nad głową niczym miecz Damoklesa. Nasuwa się mnóstwo pytań dotyczących słuszności swoich racji. Często zwracamy się z prośbą o poradę do bliskich. Utwierdzamy się w przekonaniu, że chcemy tylko poszerzyć nasze horyzonty o ich zdanie. Ale czy na pewno? Być może szukamy tylko potwierdzenia w tym, że podejmiemy słuszną decyzję. W końcu konsekwencje wyboru będziemy dźwigać my. Być może okaże się, że nie będzie taki ciężki, a wszelki obawy odpłyną w zapomniane. A może wręcz odwrotnie. Nawet jeśli owe pytania skierujemy tylko do siebie, to sądzę, iż większość będzie sprowadzała się do tego jednego: „czy będę szczęśliwx po podjęciu tej decyzji?”. Wydaję mi się, że odpowiedź nigdy nie będzie pełna. Satysfakcjonująca. Natomiast nawet jeśli przyszłość i jej wyboru przerażają, to nie warto się zamartwiać. Często pod wpływem owych zmartwień, stresu oraz mieszanki strachu, podejmujemy irracjonalne czynności, które nie zawsze okazują się być pomocne. Mimo iż nie żyję długo, to dotychczasowe życie przekonało mnie, że nie raz obróciło moje plany o sto osiemdziesiąt stopni. Udowodniło, że zmartwienia były kompletnie niepotrzebne, a stres związany z nimi - śmieszny. Wiem na pewno, że należy dbać, pracować i cieszyć się tym co jest TERAZ. Nie jest być może to prawda objawiona, lecz przypomnienie raz na jakiś czas o niej samemu sobie, ułatwia egzystencję.

I też coś, co odkryłam niedawno – myśleć nieco pozytywniej niż pozwala na to rzeczywistość. Nie nazwałabym tego oszukiwaniem siebie. Rzeczywistość tworzymy my, a nasze spojrzenie na daną sytuację potrafi odmienić nasze samopoczucie. Zatem może warto?

Takie przemyślenia naszły mnie, gdy wracałam z udanej podróży. Polecam podróże, zwłaszcza z ludźmi, przy których czujecie się sobą. Nieoceniani.

Niech ta końcówka wakacji Wam służy!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Drodzy Czwartoklasiści...

Dzisiaj trochę prywaty. Rozsiądźcie się. Wybrałam się dzisiaj do szkoły po odbiór świadectwa dojrzałości - wyników matur. Szczerze się przyznam, że zapomniałam już jak wygląda stres. Przez ten cały czas braku kontaktu ze szkołą nabrałam oddechu. Długo wyczekiwanej świeżości. Odpoczęłam, zrelaksowałam się, pracowałam i skupiłam na sobie. Nawet podczas Pucharu Świata nie odczuwałam tego stresu, jaki miałam właśnie dzisiaj. Wychodząc z pociągu i kierując się w stronę dawnego liceum, uświadomiłam sobie jeszcze bardziej, jak obciążona byłam wówczas bagażem stresu i frustracji podczas przygotowań do matury. Wpadłam w wir jakiegoś chorego maratonu nauki, presji, a przede wszystkim chęci dogodzenia bliskim, zapominając tak naprawdę o sobie. Choć ten czas miał swoje uroki, to nie wróciłabym do niego za żadne skarby. Zatraciłam siebie. Z biegiem czasu dostrzegam jak innym człowiekiem byłam - to mnie najbardziej przeraża. Słuchajcie swojego zdrowia. Ja tego nie zrobiłam. Wydawało mi się, że cią...

11 przyjemności jesieni

Dzisiaj przydarzyła się rzecz niespodziewana. Tak jak nie przewidziałabym pieczonej dyni na obiad czy nieznajomego pukającego do drzwi mojego domu, tak nie przewidziałam tego co stało się tego wieczoru. Wstałam wcześniej. Tak mam w zwyczaju i robię to niezależnie od tego czy jest rok szkolny, akademicki czy trwają wakacje. Choć to pewnie już wiecie. Wykonałam swoje obowiązki, nie omijając czarnej kawy na śniadanie i porannej pielęgnacji. Nic podczas wykonywania tych czynności, nie wskazywałoby na dzisiejszą niespodziankę. Jednak… wspominając nieco poranek, mogłabym wyodrębnić jedno, pewne niepokojące zjawisko. Mianowicie było mi zimno. Latem. Dziwne, prawda? Stąd też, dopóki, dopóty nie wyszłam na zewnątrz, po domu zamiast w różowej halce chodziłam w szlafroku i grubych skarpetach. Nie wzbudziło to moich podejrzeń przez cały dzień. Wszystko zmieniło się, gdy pojechałam na trening. Spakowałam cały ekwipunek i zaprosiłam do siebie moją przyjaciółkę, byśmy po wypitej mrożonej kawie po...

A Ty, jakim kwiatem jesteś?

  Dzisiaj proszę, zostańcie na ganku. Poczekajcie chwilę. Ja w tym czasie ubiorę swoje ocieplane buty i zamiast zapraszać Was tradycyjnie do mojego internetowego salonu, zabiorę Was na krótki, jesienny spacer. Jak zapewne zauważyliście, pogoda bardzo nam sprzyja, bowiem za nami najcieplejszy wrzesień w historii pomiarów. Liście powoli zaczęły się rumienić, co jak już wiecie, naprawdę napawa mnie optymizmem. Okoliczności wręcz zmusiły mnie, by zaprowadzić Was do pięknego i pełnego uroku miejsca. Zdążyłam już rozbudzić Waszą ciekawość? Niedaleko mojego drewnianego domku, do którego zawsze Was zapraszam znajduje się kwiaciarnia. Od ponad dziesięciu lat jest ona prowadzona przez panią Katarzynę. Pani Kasia, dumna czterdziestoletnia florystka, pasjonatka kwiatów i artystka dorobiła się na swoim hobby. Codziennie odwiedza ją mnóstwo klientów licząc, że to właśnie ona skomponuje dla nich jakiś bukiet. Przychodzą i mężczyźni po kwiaty dla swoich pań i kobiety po kwiaty dla swoich panów. ...