Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2023

I mogę Was zapewnić, jako niszczyciel dobrej zabawy, Dzień Wagarowicza nie będzie udany.

O proszę! Oto i nadszedł! Temat wałkowany przeze mnie przez lata, czyli Dzień Wagarowicza.  Nie muszę wspominać, iż nadal naśmiewam się z uczniów, którzy niczym chomiki, tłumnie, bo tłumnie, opuszczają swoją norę zwaną szkołą. Muszę uprzedzić tych, co ów „święto” świętują – to nie będzie najsympatyczniejszy wpis. Zaś jeśli macie choć odrobinę dystansu do siebie i otoczenia, zapraszam serdecznie do zapoznania się z moją nieco szyderczą opinią na ten temat. Zastanawiało mnie niegdyś, dlaczego akurat ucieczka 21 marca? W pierwszy dzień wiosny, ludzi jakby ten brak słońca ożywia. Motywuje ich by choć raz fraternizować się z klasą. Jako JEDNOŚĆ urwać się z lekcji. Te chwilowe i ulotne poczucie wspólnoty bawi mnie do łez. Jakże bezsensowny jest to pomysł i dzień. Mam wrażenie, że Dzień Wagarowicza powstał by jednoczyć uczniów. Szkoda tylko, że jest to jednodniowe. Następnego dnia albo nikt nie przychodzi do szkoły (wiadomo, dlaczego) albo przychodzi i nadal nie czuje żadnych większyc...

AMBICJE

  Najnowszy podcast Okuniewskiej pt. „Oczekiwania” zainspirował mnie do napisania tego wpisu. Okuniewska poruszyła temat wymagań. Wymagań głównie do siebie. Z tej racji, iż bardzo utożsamiam się z tym co owa podcasterka wyznała, chętnie poruszę ten temat, lecz ze swojej perspektywy. Od zawsze miałam do siebie wysokie wymagania, które miały zaspokoić moje, niekiedy chore, ambicje. Zazwyczaj zaczynało się niewinnie. Posłużę się przykładem ubioru do szkoły. Na samym początku, w pierwszej klasie liceum, kiedy mój styl nie był jeszcze tak bardzo rozwinięty, ubierałam się tak, abym wychodząc z domu być z siebie zadowolonym. Z czasem polubiłam wstawanie jeszcze wcześniej by tworzyć outfity, które były coraz częściej doceniane nie tylko przez uczniów, ale i nauczycieli. Szybko zyskałam przydomek gwiazdy szkoły. Czy zasłużenie? Lubiłam to. Nadal to lubię. Natomiast w drugiej klasie zauważyłam problem, gdy nie byłam w stanie przyjść do szkoły w „zwykłych” ubraniach.   Moja bariera psy...

Z tej strony Mistrzyni Polski

  Trenuję już dwa lata. Przez ten czas zdążyłam poznać moją obecną przyjaciółkę, oprócz zadawania ciosów nauczyłam się samodyscypliny, zorganizowania, dawania z siebie zawsze sto procent. Choć to być może miałam od zawsze. Nie potrafię niekiedy odpuszczać i to też zawdzięczam kick boxingu. Trener wybudził we mnie wojownika, który zrobi wszystko by osiągnąć swój cel, oczywiście nie krzywdząc przy tym innych. Zapewne brzmi to paradoksalnie, bo przecież trenuję sztuki walki. Biję drugą osobę! Owszem, natomiast ja nie robię jej krzywdy. Obie znajdujemy się na ringu czy macie z miłości. Miłości do ów sportu. Niekiedy ta miłość jest trudna. W końcu nikt nie powiedział, że będzie łatwa. Oprócz mojej autonomii, czasami zatrzymuję się w tyle. To ta inna sfera, bardziej mentalna. Otoczka zawodowego uprawiania sportu często jest przedstawiana jako toksyczna. Myślę, że jest w tym prawda. Już nie ziarno, lecz wyrośnięty chwast. Zdecydowanie ludzie ze słabszą psychiką mogą mieć trudności z p...

Różnica pokoleń

  „Za moich czasów to było…”   Mój ojciec nie jest osobą młodą. Niedługo, bo już w lipcu, będzie hucznie obchodził swoje siwe 63 urodziny. Mimo wieku ma w sobie młodzieńca, którego czasy chętnie wspomina przy najbliższej okazji. Ostatnio przy kolacji zrobił mi wykład o tym jak szkoła zmieniła się w przeciągu kilkudziesięciu lat. „Za moich czasów to było…”. No właśnie jak było? Co się zmieniło? Jak tylko mój starszy dowiedział się, że w szkole, miejscu tęgich głów, a przede wszystkich miejscu nauki, ma się odbyć pokaz mody, uznał, że „dziwne czasy nas nadeszły”. Widziałam, jak rzucił mi side eye. Dodał, że jego siostry nie mogły czesać się chociażby w warkocze. Możliwe były niskie koki, o rozpuszczonych włosach nie wspominając. Ubiór miał być nieskazitelny. Czyste mundurki były obowiązkiem każdego. Zobaczywszy moją kreację nie mógł dowierzyć własnym oczom. Widziałam jego lekkie oburzenie, być może górowała nić   niezgody. Dostrzegłam, że lewy kącik jego ust delikatni...

Rysowałam gołych mężczyzn na Polsko-Japońskiej Akademii?!

  W końcu zdrowa udałam się na Polsko-Japońską Akademię Technik Komputerowych by móc uczestniczyć w wykładzie dotyczącym rysowania ludzkiej postury, ciała. Po wysłuchaniu teorii, studenci (uczniowie), włącznie ze mną, dostali profesjonalne szkicowniki, na których mogliśmy podejmować się pierwszych prób rysowania ludzkiego ciała. Przejście do praktyki okazało się być nieco trudniejsze niż przypuszczałam. Jednak poradziłam sobie. Po pięciu godzinach zajęć uznałam, że warto było poznać tę dziedzinę sztuki, lecz mimo piękna jakim jest rysowanie, nie jest to chyba coś, czemu mogłabym się poświęcić. Wszak warto było odkryć coś nowego. Następny tydzień ma być bardzo intensywny. Wycieczka filmowa do Łodzi to coś, na co czekałam kilka miesięcy. Następna stacja to Mistrzostwa Polski, a kolejna- pokaz mody! Czas wrócić do świata żywych!

Konkurs Literacki

  Ten tydzień nie był wymarzonym. Muszę przyznać, iż nienawidzę chorować. Tym razem nie uniknęłam choroby i przeleżałam kilka dni na antybiotyku. Czuję, że marnuję czas, a przecież tak nie jest. Uczę się stawiać zdrowie na pierwszym miejscu, stąd też staram się świadomie regenerować. Nie jest to dla mnie łatwe, gdyż mam nieodpartą potrzebę robienia czegoś. Pierwsze dwa dni przespałam. W poniedziałek spałam rekordowe dwadzieścia godzin. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spałam chociaż siedem, a co dopiero aż taką olbrzymią liczbę. Mój organizm musiał być naprawdę na skraju wyczerpania. W końcu czując się lepiej zaczęłam nadrabiać lekcje. Udało mi się szybko wystudiować materiał. Ostatecznie zważywszy na fakt, iż mam czas wolny, od razu sięgnęłam po laptopa by zacząć pisać pracę konkursową. Wzięłam udział w Konkursie Literackim, którym o rganizatorem jest Zakład Filologii Klasycznej Uniwersytetu Gdańskiego. Zawsze staram się widzieć pozytywne strony. Patrzę więc na chorobę jako czas, któr...