Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2022

Najstraszniejszy horror? Niekoniecznie. Recenzja Sinister

  Od pewnego czasu nie mam ochoty oglądać coraz to nowszych filmów. Czy to wina tego, że jestem znudzona ciągłymi romansidłami? Szczerze? Nie wiem. Jednak jestem pewna jednego, mianowicie horrory czy dreszczowce, do których nigdy nie byłam przekonana, da się oglądać. Niektóre potrafią wyprowadzić człowieka z równowagi, inne trochę mniej. Amerykański horror pt. „Sinister” w reżyserii Scotta Derricksona według pierwszej, lepszej internetowej strony jest uważany za najstraszniejszy horror. Nie zdziwi Was pewnie, iż to właśnie go postanowiłam obejrzeć. Fabuła opiera się na własnym śledztwie pisarza o imieniu Ellison, który wraz z rodziną przeprowadził się do nowego domu. Był przekonany, że uda mu się dokończyć swą powieść kryminalną opartą na faktach. Próbuje dowiedzieć się prawdy o brutalnych zbrodniach, a szczególnie pragnie poznać tożsamość tajemniczego mordercy poprzednich właścicieli domu, w którym aktualnie mieszka. Cóż, główny bohater, od którego chciałabym zacząć nie wydaje...

Wielka strata, okropna manipulacja i Jarmark Dominikański

  Nie pamiętam kiedy w te wakacje byłam, aż tak zmęczona. W niedziele z obozu wróciłam z bardzo ciężkim bagażem. Nie tylko podręcznym, ale i zmęczenia. Paradoksalnie pozytywnego zmęczenia. Rodzice, którzy odebrali mnie z dworca zaproponowali Jarmark Dominikański. Nie chciałam im odmówić, więc zgodziłam się na krótki spacer. Podczas drogi samochodem oparłam się o okno i zaczęłam wspominać miniony tydzień… Najbardziej co zapadło mi w pamięć to żagle. Żeglowanie z ekipą zdecydowanie należało do najprzyjemniejszych atrakcji obozu. Jednak nie dla wszystkich. W trakcie jednych wypływów dziewczynę z innego jachtu, której nie zdążyłam poznać, uderzył maszt w głowę. Na szczęście nic poważniejszego się jej nie stało. Niestety była jedna strata…materialna. Jej okulary zostały strącone i niczym naszyjnik Rose z Titanica osiadły na dnie głębokich wód. Bardzo jej współczuję. Nie było szans by je wyłowić. Niestety na tym feralna przygoda   się nie zakończyła. Płacz zaczął się dopiero, gdy ...

Nieudane salto w tył na środku morza

  Obóz ze Zdolnych z Pomorza to nie tylko obóz naukowy. Nieodłącznym elementem jego jest część żaglowa. Podczas obozu są trzy wyjścia na tzw. żagle, gdzie ku zaskoczeniu uczymy się żeglować. Niektórzy potrafią   to robić, a niektórzy nie. Do drugiego grona delikwentów zaliczam się ja. Nigdy tego nie robiłam, lecz nie martwiłam się, bo to fajnie jest się czegoś nowego nauczyć. Byłam wręcz podekscytowana! Morze, które jest czymś nad wyraz pięknym oraz super ekipa i brak choroby morskiej wzbudzało we mnie dreszcz emocji. Kiedy nadszedł czwartek (drugi dzień żaglowania), a ja miałam opanowaną umiejętność obsługi małego jachtu nie miałam żadnego oporu, aby wypłynąć na otwarte morze. Podczas żaglowania obowiązywały zasady. Ścisłe. Oprócz kapoków, pełnego skupienia i wykonywania poleceń Kapitana na jachcie mogło przebywać z osobą dorosłą (kapitanem) pięć osób. Nasza paczka została podzielona. Ja z Kasią oraz dwoma chłopakami musieliśmy przyzwyczaić się do nowego teamu „żeglowego”. Ni...

Ciąg dalszy obozu, moje DNA i waga oraz niespodzianka w sklepie

  Wczoraj była niezła jazda, dlatego „Dziennik, ale nie dziennik” 4 część piszę dopiero teraz. Zacznę może od mega cool zajęć na AWFiS. Zajęcia były podzielone na dwie części, z czego jedna dotyczyła badań ciała, a druga badań DNA. Nasza grupa zabawę naukową rozpoczęła od pierwszej części, a więc od badania stóp. Pomyślicie, że ohyda, ponieważ trochę to dziwne. I faktycznie tak jest. Aczkolwiek całokształt opierał się na przejściu na boso na specjalnej czarnej macie. Coś podobnego do wybiegu dla modeli. Po czym dzięki specjalnemu scanerowi dowiadywaliśmy się o specyfice naszego chodu. I co bardzo ciekawe ból np. pleców może wynikać właśnie od stóp. Precyzując: jak dokucza nam ból pleców to warto sprawdzić czy mamy równe stopy, aby w razie potrzeby zaopatrzyć się w specjalne wkładki. Niesamowite! Przez cały czas towarzyszył nam psiak. Bruno będący młodym psem harcerskim nie spuszczał z nas wzroku. Ten puszysty kolega zasiał we mnie ziarnko marzenia o posiadaniu psa. Niestety trzeb...

Świecące implanty, bardzo długi spacer i squadzik zamiast pokoju

  Pierwszy dzień obozu. Zapewne myślicie, że na takim obozie ze Zdolnych z Pomorza są same nerdy, lecz nie martwcie się, bo ja też tak myślałam jeszcze rok temu. Oczywiście, jest tutaj kilka takich osobowości. Jednakże większość to inteligentno-zabawowi ludzie. Już dzisiaj zbudowałam silną ekipę, a zaklimatyzowanie poszło mi szybciej niż myślałam. Pokoje są czteroosobowe. Żałuję, ponieważ zabrakło dwóch łóżek, aby spać w pełnym babskim squadzie. Niestety panów do pokoju nie wpuszczamy. Za to posiłki jemu już przy wspólnym stole. Co ciekawe po kolacji padł pomysł na wyjście na plażę. Zrealizowaliśmy go dosyć szybko. Ku zaskoczeniu nie wybraliśmy się na plażę obok, ale na plażę oddaloną o cztery kilometry od hotelu. Z czego w drodze powrotnej lekko zabłądziliśmy i wynikło, iż łącznie zrobiliśmy jedenaście kilometrów pieszo. Jak sympatycznie. Czas umilił nam śpiew, Kizo na głośnikach, śmiech i rozmowy. Przeróżne. Dotarliśmy nawet do tematu świecących implantów. Więcej nie mogę zdradzi...

Niewielki sukces 25k obs. na Tiktoku, prasa dla Babci i ludzie z PRL

  Oficjalnie mogę powiedzieć, że jestem już spakowana. Kosmetyki włożę do torby podręcznej dopiero rano i wszystko będzie na swoim miejscu, zgodnie z planem. A propos planu, jutro z rana korzystając z okazji, iż dopiero o godzinie dwunastej jest zbiórka, pojadę do mojej Babci, aby dostarczyć jej ciepłą prasę. Mam dla niej wydrukowane urywki mojego bloga, gdyż jak sami możecie założyć Babcia jakoś specjalnie nie korzysta z Internetu. Już powoli pojawia się dreszczyk emocji związany z wyjazdem. Czarna herbatka u Babci to idealne rozwiązanie. Obawiam się, że przez standardowy przedwyjazdowy chaos zapomnę książki. Obecnie zanurzyłam się w drugim tomie Chyłki pt. „Zaginięcie” Remigiusza Mroza. To niesamowite jak ludzie podczas niewielkiego stresu potrafią zapomnieć ważnych rzeczy. Być może dla Was coś takiego jak książka to nic wielkiego, lecz dla mnie stanowi rodzaj odskoczni od świata socialów. Dlatego też poniekąd zazdroszczę Babci Irence, że na co dzień woli spacerować po ogrodzie, ...

Obóz Zdolnych z Pomorza, mój mały ekstremizm i zupki chińskie

  Miałam ogromną nadzieję na to, aby pojechać z moim znajomym na obóz ze Zdolnych z Pomorza. Z mojego punktu widzenia rekrutacja w tym roku była bardziej restrykcyjna. Starałam się nie siać defetyzmu, lecz poniekąd obawiałam się, że szanse na wspólny wyjazd są nikłe. Nadzieja to matka głupich, lecz chyba lepiej mieć matkę, niż być sierotą, prawda? Muszę zaznaczyć, iż jestem dosyć niecierpliwa i większość rzeczy chcę mieć natychmiast. Często robię wszystko, aby dokonać tego, czego pragnę. Mimo że wiele z tych rzeczy nie ma głębszego znaczenia, to sądzę, iż taki pewnego rodzaju ekstremizm dodaje życiu smaku. Notabene przypomniała mi się sytuacja, gdy musiałam kupić prezent dla mojej wychowawczyni. Gospodarz klasy niestety nie był w stanie załatwić czegoś sensownego, więc wysłał prośbę na grupę klasową. Zgłosiłam się. Jeden to powód dwie linijki u góry, a drugi, nieco ważniejszy to fakt, iż bardzo cenię i lubię Profesor. Odłożyłam swoje plany i późnym wieczorem nieco przed zamknię...

Wszystkie sztuki Shakespeare'a w niecałe dwie godziny? Żaden problem!

  I tym razem się zawiodłam. Niestety w tym wpisie nie poleje się fala krytyki. Przedstawienie, na którym miałam przyjemność być wraz z nieodłącznym kompanem każdych słodkich wyjść Wojwikiem, bardzo mi się spodobało. Komedia w Teatrze Szekspirowskim pt. „Dzieła wszystkie Szekspira (w nieco skróconej formie)” okazała się być strzałem w dziesiątkę na sobotni wieczór. Choć spektakl był przeznaczony głównie dla młodzieży to miejsca na widowni zapełniały głównie starsze osoby. Nam trafiły się balkoniki. Przyznam, iż wygodniejsze są dla mnie miejsca na parterze, aczkolwiek nie mogłam narzekać na widok z góry. Ma to swój niepowtarzalny urok. Tak jak owy urok miał występ trzech Panów. Przedstawiali oni, jak sam tytuł wskazuje, dzieła Szekspira. Jak zapewne wiecie nie było ich tak mało. Biblioteka Williama Shakespeare’a jest dosyć pokaźna, o czym świadczą 38 sztuki, 124 sonety i wiele innych utworów różnych gatunków. Dzieła tego literackiego geniusza trudno przedstawić, a co dopiero profesj...

Komedia Teatru Wybrzeże

  Lubię przyciąć sobie drzemkę w ciągu dnia. Niestety czwartkowy plan zepsuł mi mój drogi kolega Gary, który śmiał zakłócić mój bajeczny sen. Jednakże wybaczyłam mu, gdy usłyszałam zaproszenie do Teatru Wybrzeże na „Wsopotwzięci” w reż. Łukasza Czuja. Po krótkiej naradzie ubrałam się w długą sukienkę, zapięłam lakierki na lekkim obcasie, zakryłam się czarną chustą i opuściłam dom udając się w kierunku peronu. Szczęśliwie dojechałam do Sopotu pociągiem. Zajęliśmy miejsca w drugim rzędzie. Światło błysło, a scena była cała dla aktorów. Komedia, która poruszyła mnie swoją rytmicznością. Tak, każdy ruch aktorów był przerysowany, lecz dodawał uroku i charakteru sztuce. Dopieszczony taniec i tiki aktorów, które były specyficzne dla wybranego charakteru. Toteż płynne, swobodne oraz wdzięczne pląsy przypadły Grand Hotel Boyowi, który był moją ulubioną postacią. Znany także jako Milord de Molo grany przez Marcina Miodka. Mimika twarzy, a zarazem mowa ciała wprost nadawały wydźwięku jego...

"Mała czarna"

Wczoraj ze względu na bardzo wysoką i dolegliwą temperaturę postanowiłam zmienić miejsce sypialni. Przeniosłam się na taras, gdzie przygotowałam sobie posłanie. Nadmuchałam letni materac, po czym przesunęłam go ku ścianie. Lubię przytulne kąty. Zimną poduszkę ostrożnie położyłam na środku. Zadowolona z własnej idei wskoczyłam radośnie i usnęłam momentalnie. To był najlepszy lipcowy pomysł, gdyż rano obudziłam się nie tylko wyspana, ale i ze znakomitą myślą. A co gdyby stworzyć okładkę własnej książki? Zastanawiałam się przez dłuższą chwilę jak miała by wyglądać i przede wszystkim co przedstawiać. Błyskawicznie po rannej rutynie zabrałam się do pracy. Zdecydowałam się… z resztą wyobraźcie sobie plecy książki i sami zobaczcie:     -Toż to jest kpina, abym zasiadał do pracy o tej porze!- burknąłem, po czym zwróciłem się do Michała- Zaparz mi proszę kawy, czarnej sypanej, tak jak zawsze. Osoby takie jak ja (a nie jest ich dużo) powinny w tym momencie odpoczywać, lecz nie! ...